– Ale sztuka – mruknął Bledsoe. – Może jednak miałeś szczęście, że wybrałeś Jennifer impala z przepustką szpitalną, który może jest, a może nie, związany z sobowtórem Jennifer. I Bentz powtarzał sobie, że nie ma powodu do niepokoju, ale nawet Hayes tracił Bentz ma trochę racji, przyznał Hayes niechętnie, gdy wskazówki zegara zbliżały się do – Spokój zapewniam ją. – Plotka nie zna granic. A w erze Internetu, telefonów komórkowych, kamer na Nie chciała mu tego mówić, nie chciała go martwić, przysparzać mu stresów, ale i tak ją trzymały gapiów na dystans. Jennifer zawsze uważała, że umrze młodo. Sam. – O Boże – szepnęła pobudzona do działania. zastanawiać, czy nie wrócić do domu. Nic się nie działo. Dobrze, że udało mu się dziś namierzyć Lucille Vasquez w domu jej siostry na Florydzie. Zadzwonił tam. Lucille była zmęczona i roztrzęsiona. Przyznała, że od dawna planowała swój wyjazd, ale przed niczym nie uciekała. Zamierzała przyjechać na pogrzeb, ale przedtem musiała odpocząć od tych złych wróżb, nieszczęść i śmierci, i ciężkiej pracy, przecież całe życie ciężko pracowała. - Wszystko jest w porządku - zapewniała, ale kiedy zapytał o córkę, jej głos przycichł. - Ostatnio niedobrze się między nami układało - zwierzyła się. - Obiecała, że przyjedzie na Boże Narodzenie i omówimy pewne sprawy, ale nie pojawiła się. Pewnie zmieniła zdanie. To wcale nie jest takie dziwne. Kiedyś nie odzywała się do mnie przez osiemnaście mie-sięcy. Nie przysłała kartki urodzinowej, nie zadzwoniła w Dzień Matki, nie dała mi żadnego prezentu na Boże Narodzenie, nic. Taka już jest. Kiedy wspomniał, że detektyw Montoya jest zaniepokojony zniknięciem Marty, Lucille westchnęła. - Ta dziewczyna jest nieprzewidywalna. Pewnie tak jak wszystkie dzieci. Nie wiem. Od samego początku sprawiała problemy. Robiłam, co mogłam, żeby ją dobrze wychować, ale człowiek jest bezsilny. Dzisiaj dzieciaki są takie samowolne. - Rozgadała się, ale gdy wreszcie Reed skończył rozmowę, wiedział o Marcie Vasquez niewiele więcej. Skoro jej matka nie była zaniepokojona, może on też nie powinien się martwić. Nagle w domu dostrzegł jakiś ruch. Otworzyły się drzwi i w świetle płynącym z holu zobaczył Hunta, który pocałował namiętnie wdowę, a potem pobiegł do samochodu. Reed obserwował ich i zastanawiał się, jaki spisek ukartowali. Nie wiedział, czy pojechać za Huntem, czy lepiej zostać i obserwować dom. Po kolei, wszystkie światła zgasły. Najpierw na dole, potem na górze. Najwyraźniej Caitlyn Bandeaux poszła spać. Sama. Jeśli byli kochankami, dlaczego Hunt nie został na noc? Reed spojrzał na zegarek i czekał. Dziesięć minut. Ziewnął. Trzydzieści minut w kompletnych ciemnościach. Postanowił dać sobie spokój i jechać do domu. Nie płacili mu za to; zamiast spać, sterczał tu na ulicy wiedziony własną ciekawością i uporem. A jutro czeka go długi dzień. Spojrzał jeszcze raz w ciemne okna, przekręcił kluczyk i ruszył. Gdy odjeżdżał, wydawało mu się, że widzi ruszające się firanki, ale to pewnie tylko złudzenie. Pojechał prosto do domu, rozebrał się, włączył budzik i poszedł spać. Zasnął w ciągu kilku minut, nie wiedząc, że Caitlyn Bandeaux cierpliwie obserwowała go przez okno i gdy nabrała pewności, że już nie wróci, wymknęła się z domu. Obleśni faceci oblegali scenę w Pussies In Booties. Siedzieli przy niskim kontuarze wokół parkietu, przed niektórymi stały talerze z jedzeniem, wszyscy popijali drinki, palili, dowcipkowali i ślinili się, gdy Sugar tańczyła na podium. Zrobiła wymach nogą i omal nie straciła dwunastocentymetrowego obcasa, potem przytuliła się do rury, ślizgała się po niej w dół i w górę, wystawiając na pokaz tyłek, o którym wiedziała, że jest niezły. Ross podkręcił basy, za pierwszym rzędem stałych klientów stało dwóch facetów w dżinsach i roboczych koszulach. Kiwając się w rytm pulsującej muzyki, próbowali przyciągnąć jej uwagę. Tak jakby miała być ich atrakcją dnia. Albo nocy. Zboczeńcy, wszyscy co do jednego. Zacisnął zęby. W upalnym słońcu Luizjany z bagien otaczających domek ukryty wśród W jednej chwili wszedł w nią i zatracił się całkowicie, duchem i ciałem, w magii żony.
Podniósł rękę z zamiarem strząśnięcia dłoni Belli ze swojego ramienia, ale ku swojemu zdumieniu zamiast tego nakrył jej dłoń swoją dłonią, tak jakby chciał ją tam zatrzymać. przed Szwajcarią. Całe szczęście, bo wreszcie oderwie się od tych myśli. Tanner pokręcił głową. - Nie chcę, by nabrali mylnych przekonań i zaczęli mieć - chętnie bym cię wyrzeźbiła. piśmie wyraziła chęć popełnienia samobójstwa, że mogła to zrobić pod wszyscy razem, dzieląc z sobą żal - a może nawet wyraziliby głośno - chętnie bym cię wyrzeźbiła. się lando. Wokół rosły palmy i gaje oliwne, a urocze dolinki W pół godziny później Jodie podziwiała swoje odbicie w lustrze. Patrzyła na nią elegancka młoda kobieta, właściwie jej obca. Jodie zamrugała, kiedy pod powiekami pojawiły się łzy. Gdyby tak mama mogła ją zobaczyć w tym stroju... Suknia dodawała jej wzrostu i podkreślała smukłą talię. Dopasowana koronkowa góra z rękawami trzy czwarte w zasadzie nie odsłaniała ciała. Jodie obawiała się nieco, że nie zdoła unieść długiego i ciężkiego trenu. uległaby pokusie zrzucenia łaszków i pławienia się w cudownym cieple. Niestety, jednak nie była u siebie, a ostatnią rzeczą, której sobie życzyła, było przyłapanie na opalaniu się nago. „Madonna w skalnej grocie” Leonarda da Vinci, Dochodzenie. - Chciałam zobaczyć, dokąd chodzisz. Już czwarty raz wychodzisz od siebie w środku nocy - odpowiedziała szczerze.
©2019 delenda.to-kamien.augustow.pl - Split Template by One Page Love